niedziela, 19 lutego 2012

Feminizacja świadomości

Wczoraj byłem na wykładzie Xaviera Bayle, temat brzmiał "feminizacja świadomości". Mocno mnie to wydarzenie poruszyło. Po części ze względu na drastyczność faktów relacjonowanych bez żadnych ogródek, po części ze względu na bliski mi temat, ale przede wszystkim ze względu na szczerość i otwartość prelegenta - hiszpańskiego artysty, czy też raczej artywisty, mieszkającego od jakiegoś czasu w Polsce. Polski nie jest jego językiem ojczystym, ale mimo to, a może po części właśnie dzięki temu, siła ekspresji tego człowieka zrobiła na mnie wielkie wrażenie.

Opowiadał on tak naprawdę o historii swojego aktywizmu i związanej z tym autorefleksji. Protest zawsze skierowany jest przeciwko czemuś, więc Xavier próbował jak najgłębiej zrozumieć czemu tak naprawdę się sprzeciwia. Promocja weganizmu motywowana jest sprzeciwem wobec założenia, iż zwierzę którym jest człowiek traktuje się lepiej niż inne gatunki. Idee typowe dla feministycznej krytyki społecznej to z kolei wyraz protestu przeciwko nierównemu traktowaniu kobiet i mężczyzn. Analogicznie idee lewicowe, to protest przeciwko nierównemu traktowaniu ludzi ze względu na status materialny, pochodzenie społeczne, etc.

Wspólny mianownik dla wszystkich tych form protestu stanowi przekonanie, które Xavier określa mianem egalitaryzmu, co symbolizuje czysty, biały slajd jego prezentacji - wszystkie istoty są równe. Bardzo szeroko rozumiany egalitaryzm staje się zatem wartością autoteliczną, aksjologicznym arché - pierwotną zasadą określającą warunki poprawnych wartościowań etycznych, a wszelkie formy aktywizmu ważne dla Xaviera, sprowadzają się tak naprawdę do zabiegów o przywrócenie egalitaryzmu w tych kontekstach, w których go obecnie brakuje.

Pozostaje pytanie, o źródła deficytów egalitaryzmu - zamiast leczyć skutki, może warto usunąć przyczynę wszelkich nierówności? Na licznych przykładach Xavier próbował pokazać, że defaultowa we wszelkich ludzkich kulturach akceptacja nierówności między:

  • ludźmi
  • kobietami, a mężczyznami
  • ludzmi, a innymi niż nasz gatunkami zwierząt

jest tak naprawdę konsekwencją utrwalających się od 6000 lat patriarchalnych paradygmatów społeczno-cywilizacyjnych. Najsensowniejszy aktywizm właśnie w nie przede wszystkim powinien uderzać, i je kwestionować.

Większość egzemplifikacji bazowała na zestawieniu patriarchalnej eksploatacji kobiet (np. w związku z przemocą lub reifikowaniem ich osób do poziomu inkubatorów produkujących żołnierzy, czy pracowników), a analogicznym uprzedmiotowieniem zwierząt hodowlanych, głównie wszak samic (masowa wymuszona reprodukcja, ubój, inseminacja, etc.). Na jednym slajdzie Xavier zestawiał np. analogiczny patologiczny stan ludzkiej waginy i kurzej kloaki, spowodowany analogiczną eksploatacją - tego rodzaju porównań było wiele, a wszystkie bardzo drastyczne.

Skoro nie patriarchat, to matriarchat - nie tyle feminizm, co "feminizacja świadomości". Nasycenie dyskursu kobiecymi wartościami takimi jak:

  • opiekuńczość i troska o innych zamiast agresji
  • dialog i konsensus zamiast walki
  • współdziałanie zamiast rywalizacji
  • relacje poziome zamiast hierarchii

Właściwie to co mówi Xavier, bardzo mocno pokrywa się z moim światopoglądem. Nazywam siebie feministą, ale nie dlatego iż afirmuję nową kobiecość budowaną na genderowo męskich wartościach, lecz dlatego iż chciałbym, by kultura nasza najwyżej stawiała typowo genderowo kobiece wartości.

Jedyny mój zarzut co do wykładu dotyczy wyidealizowanego obrazu funkcjonowania matriarchalnych społeczności. Brak rzetelnych danych antropologicznych co do takich grup w kulturach Pan sapiens. Kultura szympansów bonobo stanowi z kolei dosyć interesujący przykład matriarchatu - swoją drogą interesuje mnie jakie znaczenie w tym kontekście ma aspekt promiskuityzmu Pan paniscus - kontaktów seksualnych w stadzie nieograniczonych ani pozycją osobnika w hierarchii, ani monogamią, ani standardami heteroseksualnymi. Do jakiego stopnia rozluźnianie opresji seksualnej w kulturze ludzkiej korelować może z ową "feminizację świadomości"?

Xavier pokłada nadzieję w feminizowaniu świadomości małych społeczności - chodzi o pojawienie się oddolnych zmian w świadomości trybalnej, coś na kształt indiańskich plemion. To z pewnością ważne. Ja mam natomiast wrażenie, że te "najzdrowsze" społeczeństwa odkryły w mniejszym lub większym stopniu o czym tu mowa. Mam na myśli Skandynawów. Ilość kobiet w polityce Danii, Szwecji, czy Finlandii, jest jak sądzę symptomem bardzo wartościowych przemian w zakresie "feminizacji świadomości", dokonujących się od lat w tych krajach.

Miałem okazję wiele razy obserwować efekty tych procesów na ulicach Kopenhagi, Sztokholmu, czy Oslo, ale także odnaleźć je w kręconych tam filmach, pisanej tam literaturze dla dzieci, ale przede wszystkim usłyszeć w rozmowach o wartościach prowadzonych z mieszkającymi tam ludźmi. Jakoś z całym tematem skojarzył mi się holenderski film "I am a girl":

Na nieszczęście dla pozaludzkich gatunków zwierząt, właśnie surowy klimat północy Europy spowodował iż żyjący tu ludzie bardziej niż inni zaczęli opierać swe przeżycie na niewolniczej eksploatacji innych gatunków. Właśnie o absurdzie tego zbrodniczego patriarchalnego paradygmatu traktował pokazany na początku wykładu film:

poniedziałek, 13 lutego 2012

Nerdowskie dialogi: W erze wodnika kobiety są z marsa

- Devil opowiadał dzisiaj, jak będąc w Rio kąpał się w oceanie. Podobno było mniej wodorostów niż wtedy w Lizbonie, a fale jeszcze większe. To czok w ogóle, ile tej wody na Ziemi jest.
- I taka głęboka. Na kilka kilometrów.
- Gdyby nie oceany, to by nic nie było. Życia by nie było. BTW wiesz, że są oznaki życia na Wenus?
- Jak je stwierdzono?
- Rosjanie wysłali sondę, i ...
- Wróciła z nasprajowanym na boku napisem "путин хуй"?

Objaśnienia:

Jako że to walentynki, trochę niuejdżowe święto, tego kosmicznego posta ilustruje Walentina Tierieszkowa, pierwsza kobieta w kosmosie. Podobnież w tym kosmosie Tierieszkowa testowała przy okazji nowy rodzaj pożywienia, co spowodowało kompletną rewolucję w jej żołądku. Zwracanie w stanie nieważkości generuje z pewnością ciekawe fraktale, ale nazbyt awangardowe dla radzieckich telewidzów. W trosce o ich odczucia estetyczne Tierieszkowa odrywała podobno tapicerkę wnętrza rakiety, i rzygała w tę przestrzeń jak młody kot.

A dla tych, co są młodzi, i już nie uczyli się czytać cyrylicy, podpowiedź iż wenusjańska twórczość dotyczy fallicznych konotacji osoby obecnego rosyjskiego premiera.

Więcej o serii Nerdowskie dialogi.

Nerdowskie dialogi: Metametafizyka

- Ciekawe, bada się morfologię, a gdyby tak badać ontologię - "idę dzisiaj zbadać ontologię" - aktualne poczucia metafizyczne.
- Oznaczenie ontologoii - ile frakcji różnych bytów w człowieku, w zasadzie badanie w kierunku parazytów jest oznaczaniem ontologii.
- Tak, ile obcych bytów człowiek ma w sobie.
- Ile bytów jest w odbycie ;)

W odbycie uroborosa oczywiście. ;)

Więcej o serii Nerdowskie dialogi.

niedziela, 12 lutego 2012

Historia najszlachetniejszej wynalazczości

Poniżej recenzja xiążki Stulecie chirurgów Jürgena Thorwalda, zamieszczona kiedyś na serwisie BiblioNETka. Text wygładziłem i trochę też dodałem:

Stulecie chirurgów ma dla mnie wymiar bardziej filozoficzny, niż historyczny czy popularnonaukowy. Fizyczny ból i towarzyszące mu cierpienie oznaczają dziś dla nas coś zupełnie innego, niż dla ludzi żyjących na przestrzeni całej historii, aż do wieku XIX i początków XX - to bardzo istotne informacje dla zainteresowanych ewolucją kultury. Dość powiedzieć, że cesarskie cięcie, czy atak wyrostka robaczkowego, oznaczały dawniej niemal pewną śmierć.

Thorwald opisuje nagły i bardzo dynamiczny rozwój deprecjonowanej wcześniej praktyki medycznej. Zmiany możliwe są przede wszystkim dzięki złamaniu wielu kulturowych tabu:

  • "powłok ciała się nie otwiera" (przynajmniej nie w celu medycznym, tortury to już co innego)
  • "nie można dotykać pracującego serca"
  • "ropa świadczy o gojeniu się ran"
  • "cierpienie jest nieodłączną konsekwencją leczenia"
  • "mózgu się nie rusza"

Ta tabuizacja częstokroć motywowana była religijnie. Wszak skuteczność medycyny (przede wszystkim awangardy chirurgów), czyni człowieka w znacznym stopniu odpornym na nieubłagane "siły natury" i "wyroki boskie".

Zmiany w chirurgii nie zachodziły samoistnie. Wpisane były w szerszy kontekst cywilizacyjno-kulturowy, związany z bardzo szybkim rozwojem wielu dziedzin wiedzy. Thorwald pokazuje, że na przyszły kształt kultury, i na przyszłą świadomość społeczną, rozwój medycyny wpłynął w stopniu nie mniejszym niż osiągnięcia nauk przyrodniczych, technika, mass media etc. Taka perspektywa często umyka, bo współczesną relatywnie skuteczną medycynę, traktujemy dziś w kulturze zachodu jako coś "naturalnego". Dzisiejsze typowe zabiegi medyczne, nie mają jednak w istocie prawie nic wspólnego z popularnie rozumianą "naturą".

Chirurdzy na szczęście rzadko kiedy musieli bardzo zdecydowanie sprzeciwiać się utrwalonym kulturowo schematom. Wszak najczęściej przesłanką ich działania był głęboko etyczny sprzeciw wobec cierpienia i śmierci własnych pacjentów - oto legitymizacja, którą na szczęście niełatwo podważyć. Oczywiście i w krótkiej historii rozwoju tej dziedziny często mamy do czynienia z inną motywacją działań - ludzką próżnością, żądzą sławy i bogactwa.

Często można spotkać się z opinią, iż to doświadczenie wojny i działania ludzi postępujących głęboko amoralnie, w rodzaju Josefa Mengele czy Shirō Ishii, były faktycznym motorem postępu w medycynie. Istnieje jednak zupełnie nie subtelna różnica, między łączeniem dla eksperymentu układu pokarmowego człowieka z jego układem wydalniczym, a pierwszym cesarskim cięciem przeprowadzonym tak, że matka dziecka ów zabieg przeżyła. Z etycznej perspektywy różnica motywacji jest tu wielka.

Właśnie ta pozytywna w sensie etycznym motywacja staje się motorem niebywałej wręcz wynalazczości i zaawansowanych badań (narkoza, antyseptyka, narzędzia chirurgiczne). Niestety, jak to się bardzo często w historii ludzkości zdarzało, zbyt śmiałe koncepcje nie potrafią przebić się przez skorupę dogmatu i utrwalonych wzorców postępowania. W nauce mamy w takiej sytuacji co najwyżej do czynienia ze stagnacją, czy małym regresem, dezaprobatą dla skuteczniejszych, lepiej objaśniających teorii. W medycynie urasta to do problemu etycznego. Thordwald opisuje samobójstwo lekarza, który zorientował się, że przyczyną śmiertelnej gorączki pacjentek jego kliniki położniczej było zakażenie w wyniku badania przeprowadzonego nieumytymi po sekcji zwłok rękoma. Oto problem wszelkiej nauki uprawianej dla ludzi, która równocześnie odhumanizowuje, wielki problem także współczesnej medycyny.

To co najbardziej podziwiam u chirurgów jako ludzi, to umiejętność wyłączenia empatii. Potrafią rozmawiać z własnym pacjentem traktując go podmiotowo (aczkolwiek bardzo rzeczowo), po czym nagle ciało tego człowieka staje się na chwilę przedmiotem - mechanizmem biologicznym który trzeba naprawić. Gdyby nie rozwój anestezjologii, chirurgów z pewnością byłoby mniej.

Opis do zdjęcia ilustrującego ten post, a opublikowanego w National Geographic, był następujący:

Zabrze, Polska, 1987 James L. Steinfield

Po całonocnej operacji Zbigniew Religa, lekarz, który nauczył się przeprowadzać transplantacje serca, czytając publikacje naukowe, śledzi na monitorze oznaki życia pacjenta. Wyczerpany asystent drzemie.

Podobnież pacjent ten przeżył swego lekarza.

Dziękuję wam, ludzie potrafiący traktować nas jak przedmioty, dzięki waszej pracy nasze życie ma często nieporównanie większą jakość. Tym bardziej jest to cenne, jeśli stanowi zarazem motywację waszego działania, w co głęboko wierzę.

niedziela, 5 lutego 2012

Nerdowskie dialogi: design czy patterns

- Piękny domek Alanowi zbudowałaś, ale tak go sobie wcześniej zaprojektowałaś w głowie jak Tesla?
- Nie, jak fawelę go zrobiłam.

A teraz objaśnienia.

Tytuł posta nawiązuje do tzw. wzorców projektowych. Teoria wzorców pełni bardzo istotną rolę we współczesnej inżynierii oprogramowania, ale co ciekawe źródłem koncepcji jest architektura. Christopher Alexander opisał tzw. język wzorców - praktykę wykonywania typowych elementów w budownictwie, ale także w ogólnym zagospodarowaniu przestrzeni. W środowisku zawodowym architektów, w przeciwieństwie do środowiska programistów, te idee nie znalazły szerokiego oddźwięku - wykraczają poza obecny paradygmat tej dziedziny. Są jednak budowniczowie, którzy świetnie wykorzystują wzorce projektowe w praktyce, o czym za chwilę.

Nikola Tesla był jednym z geniuszy XX wieku i zajmuje poczesne miejsce w panteonie celebrytów nerdowskiego świata.

Tesla widział elektryczność, to znaczy miał tak wspaniałą wyobraźnię przestrzenną, że skomplikowane urządzenia modelował w umyśle i nie potrzebował żadnego innego pomocniczego medium w rodzaju ołówka i papieru. Wśród licznych swych ekstrawagancji i dziwactw, był też wegetarianinem, czym jeszcze bardziej zaskarbia sobie moją sympatię. David Bowie wcielił się w rolę Tesli w filmie Prestiż

A oto bardzo nerdowska zabawa możliwa współcześnie dzięki dokonaniom Tesli:

A fawela wygląda tak (tutaj powiększenie):

Wbrew futurystycznym wizjom przyszłych domów ze stali, szkła i betonu, miasta przyszłości będą prawdopodobnie budowane głównie jak fawele.

Dzielnice slumsów i fawele powstają bez określonych projektów architektonicznych i wbrew oficjalnym koncepcjom zagospodarowania przestrzeni. Te nowe miasta rosną organicznie - na podobieństwo tworów biologicznych. Budowniczowie replikują jedynie pewne wzorce projektowe. Podobnie budowano miasta w średniowieczu.

A tu dla porównania jeszcze raz fawela:

Często pokazuje się analogie między wytwarzaniem oprogramowania, a budowaniem domów. W moim przekonaniu programistom i architektom rozwiązań IT znacznie bliżej jest do budowniczych faweli, niż do klasycznych architektów. Zadania twórców software'u polegają zazwyczaj na zapoczątkowaniu nowej gałęzi ewolucji memetycznej, która rozwija się potem "organicznie" w przestrzeni jednego z wielu ekosystemów technologicznych. Wszystko tu jest płynne - oprogramowanie często bywa nieaktualne, czy nieadekwatne, w chwilę po tym jak zostanie udostępnione użytkownikom. Te procesy wciąż przyśpieszają, a sukces ewolucyjny danego projektu IT zależy nie tyle od jego ogólnej jakości, co od modelu rozwoju wybiegającego znacznie w przyszłość.

Więcej o serii Nerdowskie dialogi.