Właśnie czytam Eat & Run. Miałem w związku z tym taki dialog z Pacią wczoraj:
- Kupiłem zieloną soczewicę żeby zrobić vegeburgery Scotta Jurka.
- Będziesz robił kotlety z kota, ty szatanisto. ;)
Scott Jurek uchodzi za największego ultramaratończyka naszych czasów. Jest przy tym rodzajem nerda - człowieka doskonale obcykanego z teorią tego co robi (fizjologia, anatomia, etc.), a równocześnie skłonnego do eksperymentów, np. żywieniowych. Praktycznie wszystkie swoje wielkie sukcesy biegowe osiągnął będąc na diecie wegańskiej. Testuje nowe formy treningu i sprzęt (projektuje buty dla Brooksa). Zawsze jest optymistycznie nastawiony do spróbowania czegoś nowszego, co może zwiększyć jego sportową efektywność - zrobić coś inaczej niż wszyscy, znaleźć nowe wyzwanie. Przy tym bieganie to dla niego wielki ubaw. Tak to jest jak się człowiek uzależni od endorfin. Ogólną postawę Jurka w kontekście biegania trafnie ujmują jego własne słowa, wypowiedziane o innym inspirującym biegaczu, Chucku Jonesie:
An unconventional and difficult training regiment. A simultaneously cerebal and primitive approach to running that brought childlike joy. It seemed familiar.
No i jest jeszcze ta siła ducha - silna psyche to najważniejszy atrybut biegacza długodystansowego. Szczególnie jeśli w biegu dojdzie już do etapu halucynacji, albo przyjdzie nań wielki kryzys.
Więcej o serii Nerdowskie dialogi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz