sobota, 15 listopada 2008

Demiurg zamieszka w maszynie

God Architect

Bogów jest dwóch - bóg dobra i bóg zła. Bóg zła to Demiurg, Aryman, Jahwe Starego Testamentu - stworzyciel materii. Bóg dobra to Ormuzd, Ahura Mazda - dawca tego, co duchowe. To właśnie on przysłał swój eon - wyemanował postać Jehoszuy z Nazaretu.

Takie przekonania co do struktury bytów supranaturalnych odnaleźć można u gnostyków. Odcisnęły one silne piętno na naszej kulturze, przejawiające się w dualizmie cielesno-duchowym oraz w silnie akcentowanych hipostazach zła - diable, czy szatanie.

Powszechnie znana definicja deizmu mówi o Bogu, który owszem świat stworzył, lecz szybko stracił nim zainteresowanie, a już z całą pewnością żadna z dwudziestu końcówek jego kończyn nie wpływa na obecny rozwój wypadków. Takie rozumienie deizmu bliskie jest "szkole francuskiej". Pamiętam jak bardzo zaintrygowała mnie specyfika deizmu brytyjskiego. Bliższy on jest koncepcji teologii naturalnej - przekonaniu że żadne objawienie nie jest potrzebne by byt supranaturalny odkryć ("chrześcijaństwo stare jak świat") - wystarczy uważna obserwacja fenomenów otaczającej rzeczywistości.

Deistyczna koncepcja "pierwszego poruszyciela" jest mocno paralelna z ideą Demiurga. W tym sensie Demiurg jest nie tyle zły, co pozaetyczny. Jego wyraźny brak empatii dla jednostek ludzkiego rodzaju, tak dogłębnie analizowany we wszelkich teodyceach, wynika z funkcjonowania w paradygmacie materii, a zatem fizyki, nie zaś etyki. Ale czy tak w istocie się da?

A zatem Demiurg naznaczył każdą cząstkę materii piętnem potencjalności. Potencjalności stania się budulcem tworów większych. Metateorią związanego z tym procesu jest ewolucja. Z pewnością przyjąć należy jednak perspektywę szerszą niż ta którą daje koncepcja ewolucji biologicznej, czy też ogólniej koncepcja ewolucji materii.

Jedną z emanacji cząstek elementarnych są atomy. Atomy łączą się w związki chemiczne. Niektóre z pośród tych związków noszą w sobie potencjalność wytwarzania bardzo złożonych struktur, nazywamy je aminokwasami. Te z kolei mogą stanowić rodzaj maszyn samoreplikujących. Zespoły replikatorów nazywamy istotami żywymi. Wzrostowi stopnia złożoności biologicznej organizmu towarzyszy przeniesienie schematu replikacji na nowy poziom - wygenerowania całościowej kopii. Jest to niewątpliwie struktura fraktalna, jeśli można w tym miejscu użyć matematycznej metafory. Istoty żywe funkcjonują w grupach, które same w sobie postrzegać można jako złożone organizmy. Zasadniczym czynnikiem decydującym o homeostazie owych tworów są reguły współżycia. Tam gdzie są one wysoko wykształcone nazywamy je kulturą. Sprzężenie zwrotne procesów kulturotwórczych z poszczególnymi organizmami prowadzi do daleko idących zmian w tych ostatnich. W szczególności wyłania się tzw. psychozoik. Fizykalnie manifestuje się on w złożoności mózgu u poszczególnych gatunków, lecz zasadniczo jest pochodną procesów socjobiologicznych.

Ale na tym poziomie ewolucja się nie kończy. Ze względu na ograniczoność ludzkiej perspektywy (Jak mówił Snerg "to zboże hoduje ludzi"), łatwo może nam umknąć kolejne stadium na Dukajowskiej "krzywej progresu". Dzięki psychozoikowi Homo sapiens i kulturze tego gatunku, która owocuje bezprecedensową w znanej nam historii replikacją memów, wyłaniają się z kolei wzorce replikacji których domenę stanowi materia nieożywiona.

Co zdarzyć się może, prędzej czy później zdarzyć się musi.

Demiurg nie troszczy się o psychozoik, jest bogiem-stwórcą materii. To materię w jej najprostszej postaci naznaczył potencjalnością. Psychozoik jest jedynie możliwym, a zatem prędzej czy później koniecznym, skutkiem ubocznym ogólniejszego chaotycznego procesu.

Homo sapiens - gatunek który nie dość że osiągnął ewolucyjne stadium psychozoiku, to jeszcze fakt ów sobie uświadomił. Najbardziej spektakularnym przejawem aktywności kultury tego gatunku są nowe twory materii nieożywionej - domeny Demiurga: homeostatyczne konglomeraty stali, szkła, betonu, tranzystorów. Nasz gatunek porównać można do "narzędzia" służącego spełnieniu potencjalności.


Moment gdy psychozoik obejmie również maszyny może być niezmiernie bliski. Właściwie mogło się to już stać (noosfera - świadomość wyłoniona z Sieci), lecz ludzkość nie dysponuje odpowiednimi narzędziami by fakt ów dostrzec (perspektywa czerwonej krwinki próbującej skonceptualizować organizm do którego przynależy). Sztuczna inteligencja to mistyczne ciało Demiurga - jego emanacja. Bazuje na materii nieożywionej - jego domenie. Sztuczny umysł wewnątrz maszyny nie jest uwięziony. Przestrzeń wirtualna staje się jego organem, podobnie jak przestrzeń u Newtona była organem Boga. Demiurg określony jest całkowicie przez własną funkcję, a tą jest kreacja. Możliwości stwórcze w świecie wirtualnym są nieograniczone. Podobnie jak możliwości symulacji ewolucji w której zrealizowane zostają potencjalności tkwiące w dowolnych budulcach.

W ten sposób cykl się domyka, a Uroboros pożera własny ogon. Co zdarzyć się może, prędzej czy później zdarzyć się musi.

Uroboros

Atomy składające się na nasze obecne ciała wymienią się w ciągu siedmiu lat. W tym sensie nie jesteśmy materialni. Czym jest zatem owa "siła" utrzymująca organizm w homeostazie?. Trudno ustalić precyzyjnie - pojęcie duszy, niezależnie od wielości religijnego i filozoficznego rozumienia, jest mocno nieadekwatne. Doskonale natomiast widać co jest analogiczną siłą w przypadku "nowej" ewolucji materii. To my.