Po Kartezjuszu zostało nam wiele. W dużej mierze są to treści kulturowe o pochodzeniu których zazwyczaj nawet nie pamiętamy. Dość wymienić kartkę w kratkę, czy tradycję traktowania zwierząt jak przedmiotów (a w zasadzie skomplikowanych mechanizmów - na podobieństwo mechanizmu zegarowego). Jedną z moich ulubionych koncepcji René Descartesa jest rozwiązanie tak zwanego "problemu mostu" czy też "sprawstwa".
W jaki sposób ludzka świadomość (nie rozciągnięta w przestrzeni), może decydować o położeniu rozciągniętego w przestrzeni ludzkiego ciała? To pytanie nurtowało wiele współczesnych francuzowi umysłów. Mi osobiście najbardziej odpowiada sposób, w jaki z problemem poradzili sobie okazjonaliści - jeśli na ten przykład mamy wolę poruszenia kończyną - powiedzmy ręką, a ona faktycznie przemieszcza się zgodnie z ową wolą, to nie dzieje się tak za sprawą związku przyczynowo-skutkowego pomiędzy treściami świadomości, a ruchami ciała, lecz za sprawą zgodności naszej woli z wolą Boga który to porusza wszystkim. :)
Spośród licznych specjalności Kartezjusz zajmował się także anatomią. Doszedł do wniosku, że miejscem styku substancji materialnej i duchowej jest szyszynka.
W zasadzie mógłbym na to przystać, gdyby nie fakt, iż Alan usilnie stara się nas przekonać, że w jego przypadku jest to zgoła inny gruczoł wydzielania wewnętrznego - sysynka. :)