wtorek, 15 listopada 2011

O równaniu faszyzmu z nacjonalizmem

Rafał Ziemkiewicz stawia środowisku Politycznej Krytyki zarzut równania nacjonalizmu z faszyzmem, a mi się zdaje że prezentowane przez Ziemkiewicza w tym temacie poglądy, w związku z ignorowaniem pewnych faktów, zrównują w istocie faszyzm z nacjonalizmem. Osoby o narodowych przekonaniach, ale bez faszyzującego kolorytu, mogą czuć się tym głęboko dotknięte.

W zasadzie faszyzm jest świetny, by się o tym przekonać wystarczy przeczytać postulaty włoskiego manifestu faszystowskiego, mając na uwadze także kontekst historyczny ich ogłoszenia. Przyznanie prawa wyborczego kobietom i rozszerzenie takich praw dla ludzi młodych, ośmiogodzinny dzień pracy, płaca minimalna, obniżenie wieku emerytalnego, koncepcja współpracy klas społecznych, etc.. Gdybym był wtedy Włochem, prawdopodobnie byłbym faszystą. Niestety mimo początkowych zachwytów nad tymi nowymi nurtami polityczno-społecznymi (np. Churchilla), po doświadczeniu niemieckiego nazizmu, termin faszyzm zyskał bardzo negatywne konotacje, a stało się tak nie z racji typowych dla faszyzmu postulatów politycznych, lecz z racji sposobów w jakie faszyści je realizowali.

Jeśli dzisiaj ktoś używa epitetu "faszysta", to może mieć na myśli co najmniej dwie kwestie:

  • określone poglądy
  • oraz określone metody wprowadzanie tych poglądów w życie

To drugie, mówiąc precyzyjniej, opisywane jest jako "postawa faszyzująca". O problemach definiowania faszyzmu pisze Orwell w eseju What is Fascism? Już w jego czasach problem był skomplikowany do tego stopnia, że sam Orwell miał okazję być oskarżonym o uczestnictwo w działaniach faszystowskiej organizacji. Nasz obecny zamęt pojęciowy nie jest zatem niczym szczególnym. Wyrwany z kontekstu fragment tego eseju jest często cytowany w polskim Interncie (za sprawą wikipedii), na poparcie tezy iż nie da się faszyzmu definiować:

It will be seen that, as used, the word ‘Fascism’ is almost entirely meaningless. In conversation, of course, it is used even more wildly than in print. I have heard it applied to farmers, shopkeepers, Social Credit, corporal punishment, fox-hunting, bull-fighting, the 1922 Committee, the 1941 Committee, Kipling, Gandhi, Chiang Kai-Shek, homosexuality, Priestley's broadcasts, Youth Hostels, astrology, women, dogs and I do not know what else.

Lecz dalej autor pisze:

Yet underneath all this mess there does lie a kind of buried meaning. To begin with, it is clear that there are very great differences, some of them easy to point out and not easy to explain away, between the régimes called Fascist and those called democratic. Secondly, if ‘Fascist’ means ‘in sympathy with Hitler’, some of the accusations I have listed above are obviously very much more justified than others.

I dalej o postawie faszyzującej:

Thirdly, even the people who recklessly fling the word ‘Fascist’ in every direction attach at any rate an emotional significance to it. By ‘Fascism’ they mean, roughly speaking, something cruel, unscrupulous, arrogant, obscurantist, anti-liberal and anti-working-class. Except for the relatively small number of Fascist sympathizers, almost any English person would accept ‘bully’ as a synonym for ‘Fascist’. That is about as near to a definition as this much-abused word has come.

Mam wrażenie, że bardzo źle się dzieje dla czytelności życia politycznego, kiedy z racji historycznych obciążeń faszyści nie pozwalają mówić o sobie per "faszyści" (w przeciwieństwie np. do komunistów, którzy raczej nie mają oporów by swoje poglądy adekwatnie nazywać, mimo zbrodniczych skutków działania wielu komunistycznych systemów). Irracjonalny wydaje mi się także zakaz używania symboliki faszystowskiej. Dziewczyny i chłopaki muszą się strasznie frustrować wkładając tyle wysiłku w maskowanie swojej tożsamości.

Nie widzę nic zdrożnego w głoszeniu idei faszystowskich, dopóki głoszący je odżegnują się od stosowania przemocy jako sposobu ich realizacji. Oficjalna legitymizacja przemocy pojawiała się jednak w historycznych ruchach faszystowskich dopiero po uzyskaniu przez nie stosownego poziomu poparcia społecznego, i właśnie to budzi niepokój.

Utożsamianie nacjonalizmu z faszyzmem jest oczywiście nadużyciem, ale nie wydaje mi się by ci którym to RAZ przypisuje, faktycznie popełniali ten błąd (jego tekst w istocie zaprzecza jego własnej tezie). Historyczne organizacje, które same siebie określały mianem faszystowskich, głosiły różne idee i używały różnych symboli. Część z tych idei i część z tych symboli propagują dzisiaj organizacje takie jak Wszechpolska Młodzież, czy Radykalny Obóz Narodowy. Z zupełnie zrozumiałych względów ich członkowie oficjalnie odżegnują się od ideowej łączności z faszyzmem i z podobnie zrozumiałych względów wielu obserwatorów ich działalności jest zaniepokojonych wyraźnym nawiązywaniem do idei i symboliki dawnych organizacji faszystowskich. Jeszcze większy niepokój budzą akty przemocy dokonywane przez członków tych grup, ponieważ sugerują obecną w ich ramach postawę faszyzującą. Oczywiście to ostatnie dotyczy wszelkich innych grup akceptujących przemoc jako środek realizacji własnych celów - np. paradoksalnie niektórych antyfaszystów.

Co do poglądów RAZa - chciałbym przeczytać raczej w jaki sposób odnosi się on do tezy, iż uczestnicząc jako autorytet w Marszu Niepodległości, legitymizuje tym samym poglądy części jego organizatorów. A jakie to są poglądy?

Pozwoliłem sobie przełożyć fragment definicji faszyzmu z angielskiej wikipedii:

Faszyści dązą do ożywienia własnych narodów dzięki wkładowi we wspólnotę narodową rozumianą jako byt organiczny, w którym jednostki związane są tożsamością narodową dzięki ponadjednostkowym związkom z dziedzictwem, kulturą i krwią. Dla osiągnięcia tego celu, faszyści likwidują siły, idee, ludzi i systemy postrzegane jako przyczyna dekadencji i degeneracji. Faszyści postulują utworzenie totalitarnego jednopartyjnego rządu, który wpłynie na masową mobilizację narodu poprzez indoktrynację, wychowanie fizyczne, dyscyplinę i regulacje polityki rodzinnej (np. eugenika).

A teraz polecam lekturę deklaracji ideowej Wszechpolskiej Młodzieży.

Faszyzm i nacjonalizm to oczywiście pojęcia różne i nie należy ich mieszać. Mam natomiast wrażenie, że paradoksalnie to Rafał Ziemkiewicz dokonał ich zrównania (i to właśnie w tej kolejności), ignorując argumenty osób znajdujących w działalności inicjatorów Marszu Niepodległości:

  • elementy ideologii typowej dla organizacji które same nazywały się faszystowskimi
  • wykorzystywanie symboliki typowej dla faszyzmu
  • postawy faszyzujące, związane z legitymizowaniem przemocy i likwidacji przeciwników politycznych

Ignorowanie semantycznej zawartości tych argumentów, przy założeniu że mamy do czynienia po prostu z ruchami "narodowymi", obraża jak sądzę wielu polskich nacjonalistów. Zbywanie tego rodzaju argumentów stwierdzeniem, iż to polscy narodowcy ginęli z rąk niemieckich faszystów, jest w tym kontekście irrelewantne.

Obraz często wart jest więcej niż słowa. To zdjęcie nie zostało zrobione w Berlinie w roku 1939, lecz w Krakowie w roku 2007:

Polecam także mój poprzedni wpis o marszu podległości tożsamości etnicznej.

15 komentarzy:

  1. Ciekawe, że w deklaracji MW piszą: "Uznajemy, że naród jest najważniejszą wartością doczesną. Pierwsza po Bogu służba należy się własnemu narodowi.", a nieco wcześniej nazywają się spadkobiercami myśli narodowej Romana Dmowskiego. Ten zaś, jak głosił jednak nieco inną hierarchię:

    "„Jego [tj. nowoczesnego patriotyzmu - przyp.] główną podstawą jest niezależny od woli jednostki związek moralny z narodem, związek sprawiający, że jednostka zrośnięta jest przez pokolenia ze swym narodem, w pewnej szerokiej sferze czynów, nie ma wolnej woli, ale musi być posłuszna zbiorowej woli narodu, wszystkich jego pokoleń, wyrażającej się w odziedziczonych instynktach. Instynkty te, silniejsze ponad wszelkie rozumowania i panujące częstokroć ponad osobistym instynktem samozachowawczym, gdy nie są znieprawione lub wyrwane z korzeniem, zmuszają człowieka nie tylko do działania wbrew Dekalogowi, ale wbrew sobie samemu, bo do oddania życia, do poświęcenia droższych od niego rzeczy, gdy idzie o dobro narodowej całości" [R. Dmowski, Podstawy polityki polskiej, w: Tegoż, Myśli nowoczesnego Polaka, Wrocław 2002, s. 101.]

    Szerzej na ten temat pisał Terlikowski we Frondzie: http://www.fronda.pl/news/czytaj/tytul/roman_dmowski:_polak-poganin_16793

    A więc jednak nieco inaczej. Bliższe ideom Dmowskiego są deklaracje ONR: http://www.onr.h2.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=94&Itemid=29

    W których można przeczytać, że demokracja jest wrogim reżimem, że naród zorganizowany hierarchicznie jest jedynym naturalnym porządkiem, że absurdalne są roszczenie tzw. dyskryminowanych mniejszości itd. Polecam. Szczególnie, że ONR był jednym z oficjalnych organizatorów Marszu Niepodległości. Moim zdaniem wydający zgodę powinni wczytywać się w deklaracje programowe organizacji zgłaszających chęć manifestowania swoich poglądów. Bo potem się dziwią, że petardy na Belweder poleciały.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Wszystkie zalety, które wymieniłeś, to typowy dorobek lewicowy, o którym (a przynajmniej o jego rodowodzie) nacjonaliści zapewne chętnie by zapomnieli.

    OdpowiedzUsuń
  4. @rozie

    Czy masz na myśli także "współpracę klas społecznych"? Zdawało mi się, że z dorobkiem lewicowym związana jest raczej idea "walki klas". ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Jako szczery polski patriota zwracam się z pytaniem: czemu Google rozpoznaje Twoją stronę jako pisaną po serbsku i chce ją tłumaczyć?

    OdpowiedzUsuń
  6. Kiedyś już natknąłem się na to zdjęcie z Krakowa. Nie mogłem wówczas oprzeć się zestawieniu go z inną fotką. http://en.wikipedia.org/wiki/File:Leather_Contingent_Pride_2004.jpg

    OdpowiedzUsuń
  7. Mam wrażenie, że o "czytelności życia politycznego" możemy już od dawna zapomnieć: http://www.innastrona.pl/wywiady_skin.phtml. :)

    OdpowiedzUsuń
  8. @morisil: Znowu za adwokata diabła będę robił, ale trudno, przywykłem... Dorobek lewicowy niekoniecznie zakłada walkę klas, bardziej zauważa jej istnienie (konflikt interesów) w ówczesnym kapitalizmie i głosi idee zmiany społeczeństwa (rewolucja, niekoniecznie związana z przemocą, bardziej jako przewrót gospodarczy) tak, by docelowo powstało społeczeństwo bezklasowe. Czyż to nie piękna idea? ;-)
    Faszyści jakby wdrożyli tę ideę przy pomocy korporacjonizmu rozwiązując w tej sposób - zauważany także przez nich - problem konfliktu klas. Mówiąc wprost: faszyści gospodarczo są lewicą i w linii prostej spadkobiercami socjalistów, anarchistów i ruchów robotniczych.

    PS Tak, wybrałem najładniejszy wariant.

    OdpowiedzUsuń
  9. @Piotrek: Czytelność typu "skini to nie geje" to od zawsze fikcja - ikona ruchu oi!, neo-nazi skinhead: http://en.wikipedia.org/wiki/Nicky_Crane Taka ironia losu. Zresztą skinheadzi nigdy nie byli wyłącznie biali, wyłącznie prawicowi itd. Jedyne co mieli wspólnego tak naprawdę, to stosunkowo krótkie włosy. ;->

    OdpowiedzUsuń
  10. @ rozie

    Masz absolutną rację - coming-out Nicka Crane'a to dosyć znany fakt. Mając na uwadze fakt, że w Polsce skinhead dzięki chłopcom Tejkowskiego ma konotacje prawie wyłącznie rasistowskie, warto przypomnieć, że subkultura ta wyłoniła w toku swojej ewolucji odłamy tak rózne jak SHARP - Skinheads Against Racial Prejudice (nota bene: bliski protoplastom) czy rasistowski odłam białych gejów - za cholerę nie mogę sobie przypomnieć ich nazwy, ani znaleźć na szybko czegoś w necie - nie zdziwiłbym bym się, gdyby z uwagi na szeroooką kontrowersyjność musieli działać w głębokim undergroundzie. :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  12. A mnie zastanawia,co autor znajduje świetnego w zakazywaniu ludziom pracy,czy to krutszej niż sobie życzą czy to mniej wartej niż ustalona płaca minimalna, okradanie ich na różne ZUS-y czy pozwalaniu na decydowanie za nich przez większość i to coraz mniej obytą większość: kobiety i gówniarzy...

    Cały ten wpis miałby jakikolwiek (choć minimalny) sens,gdyby nie fakt,że 90 tys. osób na marszu niepodległości w Warszawie czy też tysiąc w Szczecinie,to nie żadny ONRowcy czy Wszechpolacy,ani nawet ne Korwiniści,tylko zwykli Polacy.Żeby czuć się członkiem nie potrzeba żadnych dyrdymałów o organiczności narodu czy innego postmodernistycznego bełkotu.

    OdpowiedzUsuń
  13. @Anonimowy

    Autor znajduje świetne rzeczy w zupełnie innych miejscach, niż to się Anonimowemu jawi - typ skojarzeń świadczy o zawartości umysłu.

    W związku z powyższym znajduję niejaką satysfakcję w byciu jednak "niezwykłym Polakiem", miast "członkiem". ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. Jak zostać nonkonformistą? To proste,musisz tylko ubeirać się,słuchać takiej muzyki i robić wszystko to co inni nonkomformiści.

    Jest Pan niezwykły Panie Kazimierzu,jak miliony humanistów ortodoksyjnie zwalczających ortodoksję.

    Adam Hajduk

    OdpowiedzUsuń
  15. @Anonimowy: "90 tys. osób na marszu niepodległości w Warszawie" - wygląda, że pączkują. Najpierw było 10 tys., potem 20 tys., potem 40 tys. a teraz 90 tys. To ja bez kozery powiem pińcset!

    Oraz: wydawało mi się, że prawdziwi Polacy szanują swój język...

    OdpowiedzUsuń