niedziela, 5 lutego 2012

Nerdowskie dialogi: design czy patterns

- Piękny domek Alanowi zbudowałaś, ale tak go sobie wcześniej zaprojektowałaś w głowie jak Tesla?
- Nie, jak fawelę go zrobiłam.

A teraz objaśnienia.

Tytuł posta nawiązuje do tzw. wzorców projektowych. Teoria wzorców pełni bardzo istotną rolę we współczesnej inżynierii oprogramowania, ale co ciekawe źródłem koncepcji jest architektura. Christopher Alexander opisał tzw. język wzorców - praktykę wykonywania typowych elementów w budownictwie, ale także w ogólnym zagospodarowaniu przestrzeni. W środowisku zawodowym architektów, w przeciwieństwie do środowiska programistów, te idee nie znalazły szerokiego oddźwięku - wykraczają poza obecny paradygmat tej dziedziny. Są jednak budowniczowie, którzy świetnie wykorzystują wzorce projektowe w praktyce, o czym za chwilę.

Nikola Tesla był jednym z geniuszy XX wieku i zajmuje poczesne miejsce w panteonie celebrytów nerdowskiego świata.

Tesla widział elektryczność, to znaczy miał tak wspaniałą wyobraźnię przestrzenną, że skomplikowane urządzenia modelował w umyśle i nie potrzebował żadnego innego pomocniczego medium w rodzaju ołówka i papieru. Wśród licznych swych ekstrawagancji i dziwactw, był też wegetarianinem, czym jeszcze bardziej zaskarbia sobie moją sympatię. David Bowie wcielił się w rolę Tesli w filmie Prestiż

A oto bardzo nerdowska zabawa możliwa współcześnie dzięki dokonaniom Tesli:

A fawela wygląda tak (tutaj powiększenie):

Wbrew futurystycznym wizjom przyszłych domów ze stali, szkła i betonu, miasta przyszłości będą prawdopodobnie budowane głównie jak fawele.

Dzielnice slumsów i fawele powstają bez określonych projektów architektonicznych i wbrew oficjalnym koncepcjom zagospodarowania przestrzeni. Te nowe miasta rosną organicznie - na podobieństwo tworów biologicznych. Budowniczowie replikują jedynie pewne wzorce projektowe. Podobnie budowano miasta w średniowieczu.

A tu dla porównania jeszcze raz fawela:

Często pokazuje się analogie między wytwarzaniem oprogramowania, a budowaniem domów. W moim przekonaniu programistom i architektom rozwiązań IT znacznie bliżej jest do budowniczych faweli, niż do klasycznych architektów. Zadania twórców software'u polegają zazwyczaj na zapoczątkowaniu nowej gałęzi ewolucji memetycznej, która rozwija się potem "organicznie" w przestrzeni jednego z wielu ekosystemów technologicznych. Wszystko tu jest płynne - oprogramowanie często bywa nieaktualne, czy nieadekwatne, w chwilę po tym jak zostanie udostępnione użytkownikom. Te procesy wciąż przyśpieszają, a sukces ewolucyjny danego projektu IT zależy nie tyle od jego ogólnej jakości, co od modelu rozwoju wybiegającego znacznie w przyszłość.

Więcej o serii Nerdowskie dialogi.

3 komentarze:

  1. Też mi się wydaje, że wbrew wizjom i tworom Rudolfa Steinera architektury organicznej, to jednak fawele bliższe są tkankowej funkcjonalności i budowie niż odlewy betonowe w Dornach.

    Czyli jednak wyższość ludu nad nerdami jako też wyższość uzusu nad twierdzeniami językoznawców. Teoretycy i TFU..rcy swoje, a życie po swoje jednak.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @rudawy Tak, Steiner to był kolo jakoś jednak monumentalny. I jeszcze ta cała teozofia. No ale szkoły waldorfskie działają do dzisiaj i czytałem trochę o ich założeniach edukacyjnych (np. brak ocen). Jeśli tylko taka szkoła istniałaby w Szczecinie, to pewnie właśnie tam byśmy Alana posłali. Może trzeba założyć? ;)

      A co do nerdów, chciałem pokazać że nerdzi to nie tyle technokraci, co raczej hakerzy (przynajmniej niektórzy) - hakują rzeczywistość i wytwarzają w ten sposób nową kulturę, tak jak np. ruch Open Source. On się rozwija zupełnie już jak takie właśnie fawele.

      Usuń
  2. Kaziku! Wpis - że się wyrażę - zajebiście przepyszny!
    Jakiś czas tamu wpadliśmy z żoną na pomysł budowy domu, a jedyna opcja finalizacji tego zamierzenia opierała się na konieczności wykonania znakomitej większości prac tymi ręcami. Bałem się trochę, bo to dosyć poważna sprawa. Przestałem, kiedy sieć pokazała mi całą masę budowlanych nerdów i hakerów, którzy w przeciwieństwie do dyplomowanych technokratów pokazują, że nie dość, że można, to - biorąc pod uwagę np. kryterium energooszczędności - nawet trzeba!

    OdpowiedzUsuń