wtorek, 5 czerwca 2012

Wektory instynktów

Myśliwym ku przestrodze. Niepowtarzalne doświadczenie bycia oprawcą i ofiarą równocześnie. Symulowalne do pewnego stopnia dzięki paintballowi - zabawie w wojnę. Skonceptualizowałem ten najdziwniejszy z dziwnych efekt, siedząc kiedyś w bunkrze i dumając na czym polegają te emocje które właśnie przeżywam. Od tej pory nie gram już w paintball.

Wittgenstein siedząc w okopach I wojny światowej napisał Tractatus Logico-Philosophicus - książkę objętości broszurki, a mimo to uchodzącą za kluczowy tekst filozoficzny XXw.

Trochę wcześniej młody Ludwig Wittgenstein pobierał nauki w jednej szkole z Adolfem Hitlerem.

Czy na tej fotografii faktycznie znajduje się mały Ludwig? - są co do tego wątpliwości. Czy się spotkali? Jeśli tak, to czy się lubili, czy też nienawidzili, choćby ze względu na pochodzenie tego pierwszego? Czy już wtedy młodemu Adolfowi tak łatwo było dehumanizować - zrównywać "innego" ze zwierzęciem. Dehumanizacja stanowi trzecie stadium rozwoju procesu prowadzącego do ludobójstwa według modelu Stantona.

6 komentarzy:

  1. Dzielny jeleń.
    Często uważamy się za lepszych od innych, na szczęście prawie nigdy aż tak, żeby sięgać po broń, ale małe codzienne okazywanie wyższości (a w tym jakaś forma upokorzenia tego gorszego) to grzech powszedni (także mój)...
    Wyższość myśliwego nad jeleniem mająca wyraz także w przewadze strzału nad kopytem na szczęście się nie zrealizowała.
    Ciekawe co Adolfowi mówili rodzice o kolegach Żydach, ciekawe kiedy "zrozumiał", że jest lepszy, jaki proces zachodzi, że z dziecka otwartego na innych (jak Lena, która podchodzi i mówi "cześć jestem Lena, będziesz moim przyjacielem"?) powstaje istota gardząca innymi.
    Ale chaos ;) głowa podyżurowa ;)
    spodobał mi się tytuł Twojego wpisu ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. "zrównywać "innego" ze zwierzęciem" - ale ten "inny" - Żyd, Polak, Eskimos, Jeleń, Chomik to też zwierzę przecież.

    a słowo "humanizacja" utraciło, jak dla mnie, pozytywny wydźwięk. nabrało raczej kolonialnego, totalitarnego, uzurpatorskiego znaczenia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda że "humanizacja" jest ekskluzywna. Niektórzy mówią iż miarą humanizmu jest sposób w jaki człowiek odnosi się do innych niż on zwierząt. Mi się wydaję jednak że dopiero "dozwierzęcenie" powszechnego odbioru naszego gatunku, najczęściej wymierzone celnie w religię dostarczającą kryteriów legitymizacji naszego wyróżnionego statusu moralnego, przynieść może znaczną ulgę w cierpieniach innych zwierząt.

      Usuń
  3. Rozwiń proszę wątek okołopaintballowy, czyli oprawcy i ofiary jednocześnie. Co w tym złego? Bo mam wrażenie, że większość sportów i gier z przeciwnikiem do tego się sprowadza. Wszystkie sporty walki, ale także szachy, go, tenis, tenis stołowy, czy - za sprawą gry z kontry - sporo gier zespołowych. Oraz gry komputerowe multiplayer w trybie niekooperatywnym.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czy zabawa w wojnę jest moralnie naganna? Można przytoczyć wiele różnych argumentów za i przeciw. Mi nie chodziło zupełnie o to, lecz o osobiste doświadczenie.

      Mimo mojego lęku wysokości zdecydowałem się kiedyś w Heide Parku na atrakcję pod nazwą Scream - największy symulator swobodnego spadku na świecie. Racjonalnie postanowiłem sobie, że w ogóle nie będę się emocjonował. Wyłączyłem kompletnie lęk i wszelkie napięcie. Byłem pod wrażeniem, że mi się to udało, ale też przyjemność z lotu była w związku z tym zerowa - "no scream". Bardzo dziwne.

      Trochę podobnie z tym paintballem. Jeśli już rozkmini się na czym to polega, to mi przynajmniej cała zabawa przestaje smakować - motywacja się dekonstruuje - ja strzelę do kogoś, ktoś strzeli do mnie - jakie to ma znaczenie. Można by dalej grać rolę w tej konwencji, ale po co, jeśli nie towarzyszą temu żadne emocje, których de facto wcześniej się szukało? A te emocje to właśnie kondycja oprawcy i ofiary równocześnie i masz rację że może się pojawić przy okazji wielu innych ludzkich aktywności.

      Usuń
    2. IMO paintballowi bliżej do sportu, niż udawania wojny. Zbyt wyrównane szanse obu drużyn, brak bólu, bezpieczeństwo fizyczne itd.

      Oj, pytanie o "jakie to ma znaczenie" jest groźne. Większość zabaw i gier nie ma znaczenia, jeśli się nad tym zastanowić w ten sposób.

      No i większość tego typu aktywności się stopniuje, czyli ma warstwy. Niektórych rzeczy i ich piękna nie sposób dostrzec/docenić, jeśli się samemu nie grało. Ciekawe jak wpływa kondycja oprawcy i ofiary na rozwój empatii w porównaniu z kondycją wyłącznie oprawcy lub ofiary.

      Usuń