Miało być o wiolonczelistkach, a tym czasem w pierwszym odcinku skrzypek, a w drugim gambista. Na swoje usprawiedliwienie mogę tylko napisać, że viola da gamba była protoplastką wiolonczeli i kontrabasu.
Dźwięk tego instrumentu jest piękny do granic wytrzymałości. Pierwszy raz usłyszałem go kilka ładnych lat temu. Wróciłem późno do domu. Mieszkałem wówczas u dziadków, którzy o tamtej porze już spali. Zrobiłem sobie kolację i włączyłem telewizor. Trafiłem w środek filmu, jak się później dowiedziałem nosił tytuł Tous les matins du monde - Wszystkie poranki świata. To było jedno z tych doświadczeń, zrazu nie do końca ogarniętych, które zostawiają jednak w pamięci odcisk nie do zatarcia. Po kilku latach, kiedy już zdobyłem kopię Poranków, mogłem spróbować zrozumieć co się wtedy wydarzyło.
Film jest o pięknie - głębokim doświadczeniu estetycznym, którego może dostarczyć muzyka. Jest także o ludziach czasów baroku, o których w zasadzie nie wiemy nic, poza nutami które po sobie zostawili. Na kanwie impresji wywołanej emocjami zaklętymi w tych nutach, powstała najpierw książka, a potem film - fikcyjna historia Monsieur de Sainte-Colombe, jego córek, oraz ucznia Marin Maraise.
Książki nie czytałem, natomiast jeśli chodzi o film, to ma wrażenie iż zabieg kreacji rzeczywistości z muzyki paradoksalnie nie udał się kompletnie, a równocześnie udał się genialnie, bo może właśnie osiągnięcie tego "niepowodzenia" było intencją twórców. Oczywiście pod kątem wizualnym, ten kostiumowy film jest również wspaniały - złożony w większości ze statycznych ujęć. Akcja nie ma jednak żadnego znaczenia - w obliczu tła dźwiękowego blednie kompletnie. W którymś momencie to chwyciłem w całej jaskrawości - pomyślałem: "muzyka ważniejsza niż ludzie". Piękno artystycznej matematyki mózgu, w obliczu którego tracą znaczenie ludzkie losy i emocje - chociażby były najbardziej dramatyczne. Zostaje tylko muzyka - nuty.
Nigdy nie potrafiłem słuchać zbyt długo tzw. muzyki klasycznej. Z kolei muzyka baroku, czy też ogólniej tzw. muzyka dawna, urzekła mnie niepomiernie. Z fascynacji tymi dźwiękami, dopiero współcześnie na nowo odkrywanymi (ot choćby prawie nieznany przed XX w. Vivaldi), zrodziły się "Wszystkie poranki świata". Kluczowy w tym udział miał Katalończyk Jordi Savall. Wirtuoz viola da gamba, ale także muzyczny archeolog. To on odpowiada za ścieżkę dźwiękową filmu. Savall to nie tylko artysta, ale także człowiek-instytucja - w dużej mierze to dzięki niemu oraz wydawnictwu Alia Vox tak żywe jest dzisiaj zainteresowanie kompozytorami i instrumentami czasów renesansu i baroku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz