sobota, 12 kwietnia 2008

Sysynka

Po Kartezjuszu zostało nam wiele. W dużej mierze są to treści kulturowe o pochodzeniu których zazwyczaj nawet nie pamiętamy. Dość wymienić kartkę w kratkę, czy tradycję traktowania zwierząt jak przedmiotów (a w zasadzie skomplikowanych mechanizmów - na podobieństwo mechanizmu zegarowego). Jedną z moich ulubionych koncepcji René Descartesa jest rozwiązanie tak zwanego "problemu mostu" czy też "sprawstwa".

W jaki sposób ludzka świadomość (nie rozciągnięta w przestrzeni), może decydować o położeniu rozciągniętego w przestrzeni ludzkiego ciała? To pytanie nurtowało wiele współczesnych francuzowi umysłów. Mi osobiście najbardziej odpowiada sposób, w jaki z problemem poradzili sobie okazjonaliści - jeśli na ten przykład mamy wolę poruszenia kończyną - powiedzmy ręką, a ona faktycznie przemieszcza się zgodnie z ową wolą, to nie dzieje się tak za sprawą związku przyczynowo-skutkowego pomiędzy treściami świadomości, a ruchami ciała, lecz za sprawą zgodności naszej woli z wolą Boga który to porusza wszystkim. :)

Spośród licznych specjalności Kartezjusz zajmował się także anatomią. Doszedł do wniosku, że miejscem styku substancji materialnej i duchowej jest szyszynka.

W zasadzie mógłbym na to przystać, gdyby nie fakt, iż Alan usilnie stara się nas przekonać, że w jego przypadku jest to zgoła inny gruczoł wydzielania wewnętrznego - sysynka. :)

2 komentarze:

  1. A determiniści i materialiści powiedzą, że ciało porusza się, bo się porusza (fizyczny ciąg przyczynowo-skutkowy), jest zdeterminowane, zaś świadomość jest wobec tego poruszania się wtórna (vide eksperyment Libeta) i tylko nam się wydaje, że ciągniemy swoje ciało nierozciągłą świadomością.
    Nota bene o ile pamiętam, to jesteś indeterministą - jak jesteś w stanie obronić indeterminizm? Ja próbowałem nieraz w dyskusji z kolegą filozofem analitycznym i nic mi z tego nie wychodziło. Pozdrawiam - Jarema

    OdpowiedzUsuń
  2. Wkrótce odpowied w osobnym poście :)

    OdpowiedzUsuń