Byłem dziś światkiem niezwykłej sceny. W dzień ten piękny i ciepły mieszkańcy miasta wylegli na błonia. Takoż i my uczyniliśmy z Pacią i Alanem. Błonia to połać trawy w środku miasta zasadniczo wolna od psich ekskrementów, co musi dokonywać się w sposób zgoła cudowny, zważywszy na ogólną ilość tej substancji w okolicy i upodobanie psów, czy może raczej posiadanych przez nie ludzi, do defekacji na zielonym. Wszystkie wymienione okoliczności miały zapewne wpływ na to, iż tak wielu mieszkańców miasta, w pozycji horyzontalnej, naświetlało dzisiaj w tym miejscu swą skórę.
Trawa na błoniach przystrzyżona jest na tyle krótko, że wspaniale może się po niej przemieszczać odpowiednio duży, zdalnie sterowany samochód. Takiego rodzaju wehikuł znalazł się tam dzisiaj, wzbudzając oczywiście ogólne zainteresowanie, przejawiające się głównie w wianuszku dorosłych mężczyzn, oraz młodzieńców, otaczających właściciela modelu i żywo z nim dyskutujących. Jak się po chwili okazało, nie byli to jedyni zafascynowani tematem.
Dopuki biegłeś za Alanem byłeś sterowanym radiowo ojcem
OdpowiedzUsuńJak kocięta ganiające za włóczką. Duże dzieci w skrytości pewnie miały chęć wyrwania właścicielowi magicznego pudełka z anteną.
OdpowiedzUsuń